Coś więcej niż biżuteria...

Hej dziewczyny! Dzisiaj postanowiłam napisać trochę o mojej biżuterii. Tak się składa że należę do osób bardzo sentymentalnych. Często dostaje od moich koleżanek, różnego rodzaju bransoletki. Tak się jakoś złożyło. Mają one dla mnie duże znaczenie, bo przywołują wspomnienia. Po prostu są jak amulety szczęścia.

Czy Wy też macie takie rzeczy, bez których np. nie możecie napisać klasówki? Hihi ;)Oczywiście żartuje, bo należy wierzyć w siebie, a nie w przedmioty. Ale ja lubię mieć przy sobie coś co przypomina mi o tym że mam wokół siebie wspaniałych przyjaciół, którzy mnie wspierają.

Ostatnio, znalazłam mój pamiętnik z podstawówki, do którego wpisywały się osoby z klasy. Kiedy go czytałam śmiałam się do łez. Cieszę się że go założyłam bo teraz mam co powspominać... :)

Fioletowa z koniczynką. Dla M. i K. kupiłam takie same, tylko czerwone.

Tę dostałam od Martyny i bardzoo ją lubię!

Od mojej cioci. Najczęściej nakładam na dyskoteki i inne okazje.

Bransoletkę z Isadory dostałam kiedy pracowałam w centrum handlowym. Po prostu świetnie prezentuje się na ręce.

Kto nie miał kiedyś zapału do zbierania charmsów...

Mam ich chyba z trzydzieści. Mimo to pamiętam który jest od kogo i kiedy go dostałam.

Najbardziej lubię różową torebkę, którą kupiłam podczas wakacji w Niemczech.

Mój nowy nabytek. Przyjechała do mnie z nad morza. Jest prezentem od  naszej przyjaciółki. (mojej, M i K)

Na prawdę ją uwielbiam! <3 Wielkie dzięki za wspaniały prezent. 

Ostatnia z siedmiu. Jest prezentem od mojej mamy i nigdy się z nią nie rozstaje. Ma wykaligrafowane moje imię i małego motylka. Dostałam ją na 15 urodziny.

Na dzisiaj to już wszystko. Mam nadzieje że Wam się podobało.

Pozdrowionka i całuski >> Julka ;**